niedziela, 1 września 2013

002. ,,Jestem Justin. Justin Bieber''

 Poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię. Leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam pewnego chłopaka, który patrzył na mnie z uśmiechem.
-Jestem Ryan - wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja lekko ją uścisnęłam - twój tata kazał mi cię obudzić. - skinęłam i wysiadłam z taksówki. Popatrzyłam przed siebie i zauważyłam biały dom średniej wielkości. Nie był za duży, ale tez nie za mały, akurat w sam raz. Z przodu znajdowały się dwa duże okna, a pomiędzy nimi drewniane drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam. W środku był piękny salon. Kremowe ściany zostały przyozdobione różnymi obrazami, a na środku wisiał telewizor plazmowy. Ciekawe skąd mój ojciec wziął pieniądze na to wszystko. Usiadłam na brązowej kanapie i spojrzałam w dół. Podłoga obłożona była jasnymi panelami, które idealnie komponowały się z białym, puchowym dywanem. Postanowiłam pójść do mojego nowego pokoju. Wstałam i powoli weszłam po schodach na górę. Spojrzałam w lewo i zauważyłam białe drzwi z napisem ''Sutton''. Otworzyłam je i weszłam do środka. Moje usta w tej chwili same się otworzyły z wrażenia. Mój pokój był idealny. Ściany pomalowane były fiołkową farbą. Po prawej stronie znajdowało się białe łóżko z fioletową pościelą. Nad nim, na ściane napisane były na biało wyrazy: Hope, Faith, Destiny oraz Love. Wszystkie meble były białe. To był pokój moich marzeń, na prawdę. Połozyłam się na łóżku i uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Pierwszy raz mój tata sprawił mi jaką kolwiek radość. Wyjęłam telefon z kieszeni i sprawdziłam godzinę. Była 19:48, czyli niedługo będę mogła wypróbować nową wannę. Zaśmiałam się i wstałam, po czym zeszłam na dół. Mój ojciec rozmawiał z...Ryanem. Popatrzyli na mnie, po czym uścisnęli swoje dłonie. Chłopak posłał mi uśmiech i wyszedł z domu. Zmarszczyłam brwi i podeszłam do taty.
-O czym rozmawialiście? - spytałam się go spokojnie. Zignorował mnie. - Tato?
-Co? - spojrzał na mnie i usiadł na kanapie.
-Skąd mialeś pieniądze na to wszystko - dobrze wiedział, ze mam na myśli wystrój domu.
-Pożyczyłem od kolegi, jest bogaty, więc nie miał problemu z kasą. - uśmiechnął się chytrze - Ale w zamian bęziesz musiała pracować u niego jako sprzątaczka przez najbliższe 6 miesięcy.
-Że niby kurwa co?! - krzyknęłam. Natychmiast zasłoniłam usta ręką. Wiedziałam, ze ojciec nie lubi gdy przeklinam. Odsunęłam się trochę gdy zobaczyłam, że wstał. Był zły, dobrze to widziałam po jego oczach. - Przepraszam. - odeszłam krok w tył i zderzyłam się ze ścianą. Ojciec podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy z nienawiścią.
-Posłuchaj suko! Będziesz u niego pracować, bo inaczej wylądujesz na ulicy, zrozumiano?! - warknął.
-Nie! Nie mam zamiaru pracować, bo ty pożyczyłeś kase i nie masz jak jej oddać! - popchnęłam go i po raz kolejny pożałowałam mojej czynności. Chwycił mnie za włosy i rzucił na ziemię.
-Coś jeszcze masz do powiedzenia?! - zaczął kopać mnie, a ja zaczęłam płakać. - Będziesz pracować dla niego? - przytaknęłąm szlochając. - uśmiechnął się zwycięzko i odszedł. Leżałam na podłodze i próbowałam poukładać wszystkie myśli.
Gdy ból trochę minął powoli wstałam i poszłam do łazienki, która była w moim pokoju. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi na klucz,  żeby nikt nie mógł wejść do środka. Z kieszonki w moich spodniach wyciągłam żyletke, którą zawsze miałam przy sobie. Podwinęłam rękaw mojej czerwonej koszuli i przejechałam kilka razy żyletką po nadgarstku robiąc dużo kresek. Zaraz po tej czynności poczułam ogromny ból, a z ran zaczęła sączyć się krew. Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej na podłogę. Do oczu cisnęły mi się łzy, siedziałam bez czynnie i gapiłam się na moją rękę.  Minęło jakieś pół godziny, a ja wreszcie postanowiłam się ogarnąc. Wstalam z zimnej podłogi i umyłam ręce. Wyszłam z łazienki sprawdzajac, czy nikogo nie ma w domu. Na szczęście ojciec wyszedł, wieć nie bęzie problemu z wyjściem z domu. Zeszłam na dół i ubrałam bluzę, która leżała na kanapie. Wyszłam z domu i powędrowałam do parku. Doskonale pamiętałam ten park, z różnych powodów. Tych dobrych, ale i również złych.
Usiadłam na drewnianej ławce i położyłam stopy na jej brzegu. Głowę położyłam na moich kolanach, które były zgięte. Przez chwilę wpatrywałam się przed siebie, gdy nagle zauważyłam, że ktoś udiadł obok mnie. Niepewnie spojrzałam w prawo i zobaczyłam jakiegoś chłopaka. Miał on ciemne blond włosy z grzywką postawioną w górę. Ubrany był w czarne spodnie, które chyba były mu za duże, ponieważ można było zobaczyć jego bokserki od Calvina Klein'a. Popatrzyłam na jego koszulkę, była biała i można było zobaczyć przez nią jego klatę. O matko jakie on ma mięśnie. Uniosłam wzrok na jego twarz i zobaczyłam, że gapi się na mnie. Szybko odwróciłam wzrok na moje nogi, lecz kątem oka zauważyłam, że uśmiechnął się. Przygryzłam lekko dolną wargę i starałam się nie przejmować jego obecnością. Nadal na niego patrzyłam. Wyciągnął z kieszeni komórkę i zaczął pisać z kimś sms-y. Gdy skończył, schował telefon.
- Chcesz zrobić zdjęcie? - odezwał się nagle. Podniosłam głowę i spojrzałam na nim ze zdziwieniem.
- C-co ? - szepnęłam.
- Ciągle się na mnie gapisz. - zaśmiał się.- Wątpie, że spotkamy się drugi raz, więc lepiej zrób zdjęcie. Będziesz mogła patrzeć na mnie godzinami. -zaczął sie śmiać.
-Dupek. - warknęłam i wstałam. Już miałam iść, kiedy poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam blondyna. - Puść mnie. - powiedziałam już nieco spokojniej.
-Posłuchaj mnie okey? Jeszcze raz nazwiesz mnie dupkiem, to pożałujesz...-zaczął mówić coś dalej, ale ja go nie słuchałam. Tak szczerze? Co on mógł mi takiego zrobić? Pobić mnie? Zgwałcić? Przecież ja to przeżywałam codziennie. Spojrzałam na jego brązowe tęczówki i oblizałam usta. - ...rozumiesz? - skończył mówić, a ja nie wiedziałam co w ogóle gadał. Skinęłam tylko głową i wyrwałam rękę z jego uścisku. - Przy okazji...jestem Justin. Justin Bieber - uśmiechnął się. - A ty? - gdy usłyszałam jego imię i nazwisko, zadrżałam. Niemożliwe, że to Justin. - Emm...wszystko okey?- zmarszczył brwi.
-T-ak - powiedziałam cicho.- J-jestem Sutton. - posłałam mu sztuczny uśmiech. - Muszę już iść..cześć - pomachałam lekko i odeszłam. Starałam się zapomnieć o tym spotkaniu, nie chciałam, żeby znowu dokuczał mi podczas snu.
Wróciłam do domu i pobiegłam do swojego pokoju . Walizka była w pokoju, więc podeszłam do niej i wyciągnęłam piżamę, ręcznik i różne rzeczy potrzebne do wieczornej toalety. Weszłam do łazienki i rozejrzałam się. Uśmiechnęłam się i odłożyłam wszystko na szafkę. Zdjęłam bluzkę, a już po chwili byłam cała rozebrana. Ubrałam szlafrok i odkręciłam ciepłą wodę do wanny. Już po chwili wanna była wypełniona przeźroczysą wodą. Zsunęłam slafrok na podłogę i weszłam powoli do wanny. Usiadłam i oparłem głowę i ścianę. Nareszcie mogłam się zrelaksować.
Po niecałej godzinie wyszłam i wytarłam się dokładnie. Ubrałam czystą piżamę i spojrzałam w lustro. Umyłam zęby i chwyciłam szczotkę do włosów. Zaczęłam dokładnie rozczesywac moje kosmyki. Gdy moje włosy były dokładnie rozczesane odłożyłam szczotkę i wyszłam z łazienki. Usiadłam na łóżku i ustawiłam w telefonie budzik. Jutro nowa szkoła, no cóż..będę musiała to jakoś przeżyć. Położyłam się i przykryłam kołdrą. Zamknęłam oczy i zasnęłam...

***

Gdy weszłam do szkoły wszystkie oczy były skierowane na mnie. Każdy coś szeptł i dziwnie na mnie patrzył, jednak ja to olałam i szłam dalej. W ręce trzymałam plan zajęć i czytałam jaką mam pierwszą lekcje, gdy nagle poczułam że upadłam na podłogę. Okazało się, że wpadłam na kogoś, była to niska, brązowo oka brunetka.
- O Boże, przepraszam - szybko się podniosłam.
- Nic się nie stało. - brunetka posłała mi uśmiech - Tak w ogóle to jestem Cat - wyciągnęła w moją stronę rękę, którą od razu uścisnęłam .
- Sutton - wymusiłam fałszywy uśmiech.
- Jesteś tu nowa? Jeszcze nigdy cię tu nie widziałam?
- T-tak.
- To chodź pokaże ci co i jak - Cat wzięła mój plan i chyba zaczęła go czytać - Jesteś ze mną w klasie, na wszystkich lekcjach.  Twoja szafka to 169 czyli.. - szukała wzrokiem po wszystkich szafkach- ...to ta - wskazała na szafkę obok której stali jacyś chłopcy...